” Bryza wiatru pieszcząca twarz, smak igiełek soli skrzących się na wargach nabrzmiałych po całodziennych bezlitosnych smaganiach fal, fal które ośmielone maleńkością i bezradnością człowieka przetaczały się raz po raz przez pokład, szydząc z tych co za sterem szumem pienistych dziadów… Słońce schodzące ku zachodowi, ciągnące za sobą cień purpury, będący zapowiedzią zmiany pogody i kierunku wiatru…Widok palm, nie wiedzieć jakim sposobem utrzymujących się przy życiu na łachach wysepki o rozmiarach mojego przydomowego ogródka… Łopot zrzucanego grota i zgrzyt łańcucha kotwicznego…z kambuza pachnie już kolacja….zanim jednak poznam smak strawy, muszę pożywić serce i duszę tym co podemną, pod żaglem, pod łodzią…Z nadzieją spotkania przyjaciól o błękitnych butlonosych profilach, którzy towarzyszyli mi przez całą wachtę, popisując się skokami przed dziobem-dużo powyżej bukszprytu. Spojrzenia w smutne oczy straży przybocznej Neptuna odzianej w żółwi pancerz.Zakładam jacket z cylindrem, który pozwoli mi na godzinę życia ponad życiem… pod wodą! Nurkowanie pod żaglami – kwintesencja przyjemności absolutnej!”
„Ponoć Bóg stwarzając Świat zapomniał o Chorwacji, aby naprawić niedopatrzenie zbudował góry zatopione w morzu, wyspy zaskakującymi formami wylegujące się pomiędzy mrocznym granatem toni… Temperatury ustawiając tak, by latem żeglarze wracający nad ranem z tawerny, nie marzli, gdy odurzeni zapachem limonek, dadzą sobie chwilę przerwy na dopicie resztki niesionego trunku-podrzemując nieopodal wygładzonych przez wieki milionem ludzkich stóp, gładkich, jak szkło, odbijających płomyki ulicznych latarni bruków. Adriatyk czyniąc ostoją wszelkiego życia, w niezmierzonej formie, od malutkich rozmiarem, a wielkich sercem koników morskich, poprzez ośmiornice czekające na pieszczącą dłoń nurka, po rekiny wstydliwie składające jaja przy urwiskach podwodnych skał w nadzieji nowego pokolenia…” Na końcu swego dzieła Pan pozwolił podziwiać to cudo nurkom-żeglarzom…dzięki Mu za to!!!